Bezdroża Kirgistanu i Tadżykistanu 2015

3600 km niezapomnianych wrażeń i cudownych widoków – po prostu Azja, motocykl i my.

O tym jak to się zaczęło

'Motocyklem? Kirgistan? Gdzie to w ogóle jest? Czy tam jest bezpiecznie? Dlaczego akurat tam, skoro jest wiele innych pięknych miejsc?”

Ano właśnie. Przygotowując się do wyjazdu takie pytania słyszeliśmy na każdym kroku. Obraliśmy taki kierunek, dlatego że chcieliśmy przeżyć prawdziwą przygodę z dala od wygód i cywilizacji. Chcieliśmy zmierzyć się z własnymi słabościami i ograniczeniami. Uwierzcie nam – Azja to do tego wprost idealne miejsce. Do podjęcia takiej decyzji zainspirowali nas nasi znajomi, którzy organizują tego typu wyjazdy. Byliśmy już z nimi m.in w Maroko. Do Kirgistanu i Tadżykistanu wybraliśmy się w sierpniu.

paweł z gmoto na KTM 990 Adventure kirgistan
Pierwszy dzień na kirgiskich drogach

 

paweł z gmoto.pl ze swoją dziewczyną, kirgistan
Za nami jezioro Tokoguł; Kirgistan

Trasa jaką przejechaliśmy to ponad 3600 km. Tradycyjnie zamieszczamy ją na mapce:

Kilka słów o Kirgistanie i Tadżykistanie

Kirgistan i Tadżykistan to małe państwa, dlatego zdecydowaliśmy się przejechać motocyklem przez oba. Leżą one tuż obok siebie w centralnej Azji i graniczą z takimi olbrzymami jak Chiny i Kazachstan, a także Afganistan i Uzbekistan. Przeważającą religią jest tam Islam, a tylko niewielki odłam stanowią mieszanki innych wyznań. Oba kraje są bardzo biedne. Tadżykistan po rozpadzie Związku Radzieckiego znalazł się na liście najbiedniejszych krajów świata. W zasadzie podobny obraz widzieliśmy w Kirgistanie – tam wcale nie jest lepiej.

bezdroża kirgistanu ktm 990 adventure
motowyprawa, mała wioska, tadżykistan
Tadżyckie miasteczko
szczyty górskie, kirgistan, motowyprawa
Najwyższy szczyt Kirgistanu to Dżengisz Czokusu (7439 m n.p.m.), zaś Tadżykistanu to szczyt Ismaila Samaniego (7495m n.p.m.)
jezioro tokoguł, motowyprawa, gmoto.pl

Roślinność jest tam uboga. W zasadzie w większości są to trawy, trochę krzewów i nieliczne drzewa, przeważają nagie skały i niedostępne góry, które wznoszą się na wysokość ponad 7000m i zajmują w przypadku Kirgistanu około 96% powierzchni kraju. Całość krajobrazu urozmaicają jeziorka o cudownie lazurowym kolorze i nieliczne potoki. Jest tam wiele szerokich szutrowych dróg, które pozwalają na podziwianie wspaniałych widoków, no i te przestrzenie… Zapierają dech w piersiach.

Jakimi motocyklami?

Jako że kirgiskie i tadżyckie trasy wymagają odpowiedniego sprzętu, ja i moja dziewczyna wybraliśmy się na KTM 990 Adventure. Naszym zdaniem to wprost wymarzony motocykl na taki teren. Jechaliśmy oczywiście we dwójkę i z pełnym bagażem. KTM nie protestował i dzielnie to znosił.

Pozostali uczestnicy dosiadali BMW f700, BMW f850 gs, Husqvarna TE 640, Yamaha XTZ 660, Yamaha XTZ Tenere, Yamaha XT 660, Suzuki DR 800 Big, KTM 640 LC4 Adventure i Yamaha TT 600. Właściwie wszystkie motocykle wykazały się wysoką niezawodnością. Wymianie podlegały głównie części eksploatacyjne. W naszym motocyklu strzeliła dętka, ale na szczęście byliśmy przygotowani na taką ewentualność i zabraliśmy ze sobą różne części zapasowe z naszego sklepu motocyklowego, w tym właśnie zapasowe dętki. Oprócz dętek przydał się nam też olej silnikowy– po przejechaniu 1000 km dolewka była konieczna.
Na wyprawie mieliśmy na sobie kurtki marki Buse które sprawdziły się doskonale. Są wyjątkowo wygodne, wytrzymałe i funkcjonalne, dlatego szczerze je polecamy.

paweł z gmoto z ekipą, kirgistan
Nasza cała ekipa: 22 osoby na 18 motocyklach, w tym 5 kobiet
gmoto.pl, tadżykistan, kirgistan

Nasz KTM na 10 dni przed planowanym lądowaniem w Biszkek wyjechał z Polski na lawecie. Przejechał Litwę, Łotwę, Rosję i Kazachstan. Gdy wylądowaliśmy w Biszkeku, motocykle już na wszystkich czekały. W stolicy spędziliśmy tylko jeden dzień by zregenerować siły po podróży.

Co dobrego na ząb?

Już pierwszego dnia pobytu w Biszkek skusiliśmy się na manty, czyli coś w rodzaju naszych pierogów, tyle że nadziewane baraniną z cebulą. Im biedniejszy region Kirgistanu, tym mniej baraniny, a więcej cebuli. Często można spotkać takie w których nie ma nawet odrobiny mięsa, za to cebuli nie żałują. Kosztowaliśmy oczywiście kirgiskiego piwa. Podsumujemy to w jednym słowem: osobliwe 🙂

manty, ulubiona kirgiska potrawa pawła z gmoto.pl
Tradycyjna potrawa kirgiska – manty
kirgiska kuchnia - wszędzie dużo cebuli
Cebula, cebula, cebula! Wszędzie mnóstwo cebuli. A to dlatego, że jest tam bardzo powszechna i łatwo dostępna
kirgiskie przysmaki, motowyprawa
To danie było z mięsem. Najprawdopodobniej z baraniną, ale niestety nie pamiętamy nazwy

Jeśli chodzi o miejscowe smakołyki to nie mamy raczej zbyt dobrych doświadczeń. Zarówno dzieci jak i dorośli uwielbiają kumys. Kiedy dowiedzieliśmy się co to jest, podziękowaliśmy od razu. Okazało się, że to zsiadłe końskie mleko. Zapach? Wątpliwy. Podobno w żołądkach turystów powoduje rewolucje nie do opisania 😉 Można go kupić na każdej stacji benzynowej, w sklepach. Dosłownie wszędzie.

No to w drogę!

Wyruszyliśmy drugiego dnia z samego rana. Każdy z nas upewnił się, że jego motocykl jest gotowy do drogi i polecieliśmy na południe kraju. Wszędzie pełno pyłu i drobnych kamyczków, a do tego 35 stopni upału. W końcu sierpień…

motocyklami przez kirgistan i tadżykistan
Kirigstan
Jezioro Tokoguł
płaczący tadżycki chłopiec, motowyprawa
Ten mały chłopiec chyba nie był przyzwyczajony do widoku tak dużych grup obcokrajowców na motocyklach

W małych wioskach zewsząd przybiegały małe dzieci, bardzo zaciekawione nami i naszymi motocyklami. Nie tylko maluchy tak chętnie podchodzą, ale również i starsi. Pozują do zdjęć i próbują coś zagadywać. Porozumiewaliśmy się z nimi oczywiście za pomocą międzynarodowego języka, czyli migowego 😉

paweł z gmoto.pl z rodziną kirgiską, motowyprawa
Kirgiska rodzina, której nie trzeba było długo zapraszać do wspólnego zdjęcia
dziewczynka mierzy kask, kirgistan
Przymiarka kasku 🙂

kirgiski chłopiec który dostał od nas lizaka, motowyprawa

granica tadżykistanu, motowyprawa

Asfaltem, szutrem i…

Na wiosnę w Kirgistanie topniejące śniegi i lawiny błotne pozabierały w wielu miejscach nawierzchnię. Bardzo często wytyczone objazdy wymagały nie lada umiejętności i odpowiedniego sprzętu by przejechać na drugą stronę. Zdarzyło się nam raz zakopać. I to tak porządnie. Zresztą nie tylko nam – prawie każdy to przerabiał. Kawał roboty odwaliły za nas odpowiednie opony, bez których ani rusz w takim terenie: na tyle mieliśmy Mitasa E-09 a z przodu Continental TKC 80 Twinduro. Obie opony gwarantują wysoką przyczepność na szutrach, a oprócz tego są bardzo wytrzymałe.

drogi zniszczone przez lawiny błotne, kirgistan
Droga zniszczona przez lawinę błotną – braki asfaltu oznaczane były kamieniami na drodze

Przez to, że wiele dróg było nieprzejezdnych dla zwykłych aut dostawczych itd. na stacjach brakowało benzyny. Dlatego każdy z nas zabierał ze sobą zapas w butelkach po wodzie i coca coli. Niestety nie ustrzegło nas to przed brakiem paliwa – zostaliśmy wtedy uziemieni na cały dzień i czekaliśmy na dostawę.

ktm 990 adventure z zapasem paliwa w butelkach, tadżykistan
Nasz KTM z zapasem benzyny w plastikowych butelkach

Nasz bagaż wiele przeszedł: pył, kamienie, deszcz, a nawet podgryzanie przez kozę! Na szczęście torby z Kriegi jak zawsze świetnie się spisały i nie ustąpiły kozie. I całe szczęście, bo nie uśmiechało nam się biegać za fruwającą bielizną po otaczających stepach.
Z tymi bagażami byliśmy już na kilku wyjazdach i z ręką na sercu możemy polecić tą firmę każdemu podróżnikowi i nie tylko. Mieliśmy ze sobą dokładnie ten model: wodoodporne torby Kriega Adv Overlander.

tadżycka stacja benzynowa
Tadżycka stacja benzynowa – trochę jak oaza na pustyni
krowy na drodze, kirgistan tadżykistan
Na kirgiskich i tadżyckich drogach bardzo często można spotkać pędzące stado owiec lub dzikich koni, wielbłądy, kozy, osły i krowy. Trzeba mieć oczy z każdej strony głowy.
krowy na drodze, kirgistan tadżykistan
stado dzikich koni, kirgistan tadżykistan
Stado dzikich koni

Kolorowych snów!

Najczęściej nocowaliśmy w namiotach, ale zdarzyło się kilka razy spać w jurtach. Z zewnątrz wyglądają najczęściej zupełnie pospolicie: ot po prostu szarobure okrągłe namioty. Niby nic ciekawego, a jednak! W środku po prostu powalają ilością faktur, kolorów i deseni. Może się zakręcić w głowie 🙂 Tradycyjna jurta jest kryta wojłokiem. To taki rodzaj gorszego filcu z którego robi się też koce, czapki, walonki itd. Produkuje się go z owczej wełny, domieszek sierści innych zwierząt – w zasadzie co się tam ma pod ręką.

w takich jurtach spaliśmy, paweł z gmoto.pl
Jurta – tradycyjny kirgiski dom

W jurtach należy się wykazać znajomością swego rodzaju savoir vivre, mianowicie nie wolno wchodzić w butach (zostawia się je przed wejściem), a przy niskim stole siedzi się po turecku (jeśli jest niewygodnie, można usiąść inaczej, ale nogi należy trzymać poza matą na której się siedzi). Z racji że przeważa tutaj religia muzułmańska trzeba jeść prawą ręką (lewa ręka bywa podobno czasem niemile widziana).

wnętrze kirgiskiej jurty
Wnętrza jurt są zawsze niesamowicie kolorowe
rozbijamy obóz, tadżykistan
Rozbijamy obóz – najczęściej spaliśmy pod namiotami

Po co gnać za zdechłą kozą?

Mieliśmy okazję przyglądać się bardzo nietypowej grze o nazwie Ulak- Tartysh. Jest charakterystyczna dla ludzi gór i gra się w nią między innymi w Mongolii, Kirgistanie, Tadżykistanie i Afganistanie. Można spotkać się z różnymi nazwami w różnych krajach, ale znaczy zawsze to samo: „wyrwać kozę’. Zasady gry są wyjątkowo nieskomplikowane. Główną i najważniejszą zasadą jest… Brak zasad 😉 Praktycznie wszystkie chwyty są dozwolone. Podczas gry jeździ się konno i chodzi o to, by wyrwać przeciwnikowi kozę, która na szczęście jest martwa. Trochę przypominało nam to grę w polo, tylko o wiele bardziej chaotyczne. Rozgrywa się wiele rund, a zwycięski koń oznaczany jest czymś podobnym do czerwonej wstążeczki. Im więcej takich wstążeczek, tym koń jest więcej wart przy ewentualnej sprzedaży. Oczywiście wygrana to również prestiż dla jeźdźca.

gra ulak-tartysh, paweł ze sklepu motocyklowego, motowyprawa 2015
Zbiórka graczy do Ulak-Tartysh
ulak-tartysh, motowyprawa
Ulak-Tartysh – gra polegająca na wyrywaniu sobie martwej kozy

Issyk Kul – kirgiskie „morze”

To morze to w rzeczywistości górskie jezioro, drugie co do wielkości na świecie. Wpada do niego wiele różnej wielkości rzek górskich, a mimo to jest słone! Co ciekawe, żadna rzeka z niego nie wypływa. Jezioro cały czas zwiększa swoją głębokość i powierzchnię. Na przestrzeni wielu lat pochłonęło już małe miasteczko, które w tej chwili znajduje się 30m pod wodą i jest ciekawym celem dla nurków.
W języku kirgiskim Issyk Kul oznacza 'ciepłe jezioro’ i takie też ono w rzeczywistości jest. W sezonie letnim zjeżdżają tutaj plażowicze z całego Kirgistanu, ale także Rosji i Mongolii. Issyk Kul otoczone jest dwoma pasmami górskimi i w najgłębszym miejscu liczy około 700m. Jako ciekawostkę dodamy że jest to mekka dla amatorów konopi.

jezioro issyk kul, motowyprawa
Jezioro Issyk Kul
paweł z naszego sklepu motocyklowego ze swoją dziewczyną, kirgistan
Razem przejechaliśmy ponad 3600km. To nasze ostatnie zdjęcie z tej wyprawyRaczej nigdy nie planujemy wyjazdów dwa razy w to samo miejsce, bo wolimy odkrywać nowe miejsca, ale kto wie, kto wie… 🙂

Sławek Cebulak

Fan XRV 750 Africa Twin od pierwszej przejażdżki. Lubi czasem zjechać z szosy, żeby co kryje się za pagórkiem.

2 komentarze

  1. 5 marca 2018

    […] motocrossie ale także bieganiu, trekkingu itp. Brubeck Cooler był testowany podczas wyjazdu w Kirgistanie i sprawdził się znakomicie zarówno w terenie szutrowym jak i w trakcie jazdy po asfalcie, gdzie […]

  2. 4 września 2018

    […] pierwsze zetknięcie z tym produktem, nastąpiło po powrocie z podróży do Kirgistanu (szkoda, że tak późno…). To, jak wyglądał mój kask motocyklowy wołało o pomstę do […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *