Jak powstają motocykle custom? Historia Marcina z Rollin Bikes

Z uwagi na to, że dzisiaj obchodzimy Dzień Pozytywnie Zakręconych postaramy się wam przybliżyć postać Marcina – architekta, który porzucił tradycyjną formę swojego zawodu i spełnia się w nim budując motocykle.

Marcin urodził się w Gorlicach i to właśnie tam, kiedy w wieku 9 lat dostał od dziadka pierwszego Rometa Motorynkę Pony, rozpoczęła się jego historia z motocyklami. Przygoda z przerabianiem zaczęła się jeszcze wcześniej, od malowania rowerów pędzlem i tanim sprayem w blokowej piwnicy.

Jednoślady są nieodłącznym elementem jego życia od najmłodszych lat, jednak za prawdziwy przełom można uznać pojawienie się pięknej Hondy MB-8, która zawitała do jego garażu na początku lat 90’. Motocykl – mimo, że po sporym dzwonie i o ramie tak krzywej, że praktycznie stał sam bez stopki – robił wrażenie. Przez następne lata założyciel Rollin Bikes przesiadał się na coraz to większe i szybsze maszyny (GSX-R, CBR, GPZ…).

W 1992 roku Marcin kończy studia architektoniczne na Politechnice Krakowskiej i udaje się na 12 letnią emigrację do Anglii i Włoch. To właśnie tam po raz pierwszy na swojej drodze spotyka motocykle typu custom, co budzi do życia wspomnienia o samodzielnych przeróbkach z dziecięcych lat i rozpala wyobraźnię. Pierwszy custom spod rąk Marcina powstał na bazie Hondy CB 750 Sevenfifty i otrzymał imię Rollin, które – wtedy jeszcze nieświadomie – zwiastowało początek czegoś większego, co obecnie znamy pod nazwą Rollin Bikes.

Marcin przez lata pracy jako architekt wyrobił sobie własny styl, cechujący się prostotą, ponadczasowością i obojętnością na chwilową modę. Autor motocykli uwielbia pięknie starzejące się materiały, które można spotkać m.in. w jego projektach motocyklowych. Założyciel Rollin Bikes zamyka definicję swojego stylu w jednym zdaniu: “Architektura powinna do nas mówić, prowadzić z nami dialog, a nie krzyczeć”.

Obecnie w pracowni Rollin BIkes powstają 1-2 motocykle w ciągu roku. Marcin stara się, aby każdy z nich był wyjątkowy, a nie przedstawiał jedynie zlepek części i elementów z różnych modeli. Proces tworzenia customa zaczyna się od szkicu, poszukiwaniu tematu przewodniego, kompozycji i doboru podzespołów. Dla autora bardziej cenny jest licznik np. z Hondy z 1977 roku niż nowy, lepiej wykonany zamiennik współczesnej produkcji. Marcin wyznaje zasadę japońskiej filozofii Wabi-Sabi, według której piękno przedmiotów pojawia się wraz z ich rzeczywistym, naturalnym zużyciem, będącym efektem upływu czasu. Możecie to dostrzec na spłowiałych ścianach budynku, powyginanym od wiatru drzewie czy elementach pokrytych patyną. To magia rzeczy przemijających.

Zdecydowana większość elementów nadwozia, takich jak np. puszka pod akumulator, uchwyt licznika czy płyta pod siedzenie, jest wykonana ręcznie. Marcin stara się nie używać laserów i obrabiarek CNC, co sprawia, że jego motocykle posiadają pierwiastek “ludzkiej niedoskonałości”, czyniąc je wyjątkowe i niepowtarzalne. Założyciel Rollin Bikes zdecydowanie nie jest fanem odpicowanych “eksponatów muzealnych”, woli, gdy motocykl ma charakter, a jego wygląd zdradza, że jest w ciągłej eksploatacji. Dlatego przetarte siedzenie, przyrdzewiałe podnóżki czy zarysowany zbiornik paliwa nie są wadą, a zaletą maszyny.

Wszystkie motocykle powstają obecnie tam, gdzie wszystko się zaczęło – w rodzinnych Gorlicach. To tam Marcin ma za sobą zaplecze lakierników, stolarzy, tapicerów i mechaników motocyklowych, z którymi wspólnymi siłami buduje niepowtarzalne customy. Założyciel Rollin Bikes od lat jest naszym klientem (sam często przygotowuje dla niego zamówienia) i zawsze zastanawiamy się, co tym razem zbuduje z części, które nie mają ze sobą wiele wspólnego. Jak do tej pory ani mnie, ani jak sądze żadnego ze swoich klientów, nie rozczarował efektami swoich prac.

Twórczość Marcina możecie śledzić na Facebooku i jego stronie. Uwierzcie nam, warto!

1 Response

  1. Majsterkowicz pisze:

    Mysle ze wiele by powstawalo pieknych konstrukcji. Duzo jest osob ktorzy chetnie by zbudodali swoj jedyny pojazd. Ale niestety wladza skutecznie niszczy wszelka tworczosc durnymi przepisami. By zarejestrowac teraz pojazd wlasnej konstrukcji trzeba przejsc taka mase biorokracji i poniesc takie koszmiczne koszta, ze niestety wielu rwzygnuje tuz na starcie. Sam mialem ochote zbudowac Trojke. Ale niestety biorokracja i koszty spowodowaly ze zrezygnowalem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *